Barka: Espade 930
trasa: Fourques-sur-Garonne - Fourques-sur-Garonne
termin: 18.05 - 01.06.2015

Trasa: Fourques-sur-Garonne (Akwitania), najpierw kierunek Bordeaux - Castets, następnie kierunek Tuluza z odbiciem na kilka dni na rzekę Baise do Valence-sur-Baise, Fourques-sur-Garonne.

relacje 2015 garonne 01

Tegoroczny rejs zaplanowaliśmy sobie na 2 tygodnie pływania (18.05 – 01.06.2015). Wybór padł na armatora FPP głównie ze względu na cenę czarteru. Inne firmy oferowały jednostki podobnej wielkości i klasy w cenach ok. 20% wyższych. Ale nie oszukujmy się. Jeśli ktoś ceni sobie komfort na wysokim poziomie to barka ESPADE 930 nie jest dla niego. Na jej pokładzie jest wszystko co potrzebne do miłego i wygodnego spędzenia czasu. Ale proszę nie porównywać wygody z luksusem oferowanym przez inne jednostki. Kuchenka gazowa, ogrzewanie, lodówka, ciepła i zimna woda, prysznic, wc, ... to wszystko było.

Barka Espade 930

 

relacje 2015 garonne 01a

 

Dla nas, dwie osoby + pies, miejsca absolutnie wystarczająco. Jak również budowa tej jednostki świetnie sprawdziła się do pływania z psem. Współczesne konstrukcje posiadają sporo różnych wąskich, śliskich przejść, schodków itp. Tutaj tego nie było. Niemniej lata swej świetności „okręt” ten ma już dawno za sobą.

 

Kanał Garonne

 

Ze względu na odległość do pokonania (2200 km), dojazd rozłożyliśmy sobie na dwa noclegi. Pierwszy w Augsburgu (Niemcy), CAMPING LUDWIGSHOP, drugi Saint Remy sur Durolle (Francja), CAMPING LES CHANTERELLES. Pięknie położony w górach, w lesie.

Na miejsce dojeżdżamy bez problemów, bez błądzenia. GPS poprowadził nas jak po przysłowiowym sznurku. Jednak przeżywamy lekki szok. Baza bardziej wygląda jak stocznia remontowa, a nie port. Ale co tam, szybko znalazła się kompetentna osoba, błyskawicznie załatwione zostały wszelkie formalności związane z przekazaniem barki i w drogę. Szkolenie z prowadzenia barki nie było potrzebne bowiem jest to mój czwarty już rejs barką, a poza tym posiadam uprawnienia na jachty motorowe i żaglowe na jednostki znacznie większe.

Jedynie krótkie omówienie obsługi śluz, które są na kanale samoobsługowe. A bym zapomniał, obsługa bardzo miła, grzeczna i uprzejma. Język angielski (dwie osoby) i francuski.
Na początek kierunek Bordeaux. Dopływamy do Castets. Dalej tak małą jednostką nie wolno. Tutaj kanał się kończy i łączy z rzeką Garonne.

relacje 2015 garonne 03relacje 2015 garonne 04

 

relacje 2015 garonne 05

Więc w tył zwrot i kurs na Tuluzę. Po drodze w miejscowości Baise odbijamy na kilka dni na rzekę Baise i dopływamy do Valence-sur-Baise.

Na rzece, w przeciwieństwie do kanału, cumować da się tylko w miejscach do tego wyznaczonych. Wszystkie brzegi są dzikie, zarośnięte. W czasie żeglugi rzeką raz za razem spotykaliśmy różne zwierzęta i ptactwo. Było tego tam mnóstwo.

 

 

relacje 2015 garonne 06relacje 2015 garonne 07

 

relacje 2015 garonne 08W drodze powrotnej, podczas śluzowania, posłuszeństwa odmawia śluza (samoobsługowa). Zostajemy zamknięci w jej komorze w połowie cyklu spuszczania wody. Na wszystkich śluzach jest coś w rodzaju domofonu awaryjnego, a tutaj okazało się, że jest zepsuty i trzeba zadzwonić na podany numer telefonu.

I wszystko by było ok. gdyby nie problem językowy. Technik, który telefon odebrał, mówił tylko po francusku, a ja tylko po angielsku. W między czasie pod śluzą zebrało się jeszcze kilka jednostek, między innymi z francuską załogą i wszystko zakończyło się pomyślnie. W sumie trwało to ok. pół godziny.

 

Powracamy na kanał i dalej zmierzamy w kierunku Tuluzy. Po drodze mijamy stare wioski, miasta i miasteczka. Do większych nie wchodzimy. Tłumy ludzi mamy na co dzień w domu. Małe chętnie zwiedzamy. Ale gdyby wszystko opisać powstała by z tego gruba księga.

Do samej Tuluzy nie wpływamy, celowo i świadomie. Kończymy nasz rejs na ostatniej śluzie przed Tuluzą. Mamy jeden dzień zapasu więc w drodze powrotnej do portu wyokrętowania zatrzymujemy się na cały dzień na pięknej, spokojnej polance. Pies w końcu do woli mógł sobie popływać, a my się pobyczyć. Następnego dnia, powoli, bez szaleństwa pokonujemy ostatnie 40 km szlaku i wieczorem dobijamy na przystanek końcowy. No niestety, wszystko co dobre w końcu się kończy , ale jak mawia moja żona, wszystko co złe również się kiedyś kończy, nawet wizyta u dentysty.

 

relacje 2015 garonne 14Następnego dnia rano oddajemy barkę, bardzo sprawnie zostaje wszystko rozliczone i dalej w trasę.
Korzystając z okazji bliskości Atlantyku postanawiamy zamoczyć w nim nogi.

Jedziemy do Arcachon. Wdrapujemy się na największą wydmę w Europie (110-114 metrów wysokości, różne źródła różnie podają). Widok z niej przepiękny. Nocujemy pod wydmą na campingu La Foret.

Pogoda wciąż sprzyja, więc grzechem by było wracać do domu. Kierunek Dolina Loary. Znajdujemy bardzo miły camping bezpośrednio nad Loarą.

Spędzamy tu trzy noce. W ciągu dnia żona opanowuje pobliskie zamki. Dokładniej to 1 zamek na dzień. Więcej się nie da. Są to olbrzymie budowle. A ja spędzam czas z przyjacielem psem chłodząc się w nurcie Loary. Temperatura w granicach 38 stopni. W nocy 25 stopni.

relacje 2015 garonne 15relacje 2015 garonne 16

 

Czas nieubłaganie biegnie i w końcu trzeba wracać. Ostatnia noc na trasie w Metz (Francja) i dalej, jednym skokiem przez Niemcy do domu.

Podsumowanie: pogoda jak marzenie, były opady, ale krótkie i sporadyczne, napotkani ludzie przemili, kasy wystarczyło, zdrowie nie zawiodło, technika (auto i barka) również wytrzymało trudy podróży (łącznie ponad 5 tys. km). Okres jeszcze przed sezonem urlopowym więc i ludzi niewiele. Czy trzeba czegoś więcej??? Jedynie dłuższych wakacji.

Na koniec trochę luźnych zdjęć.