Jacht: Oceanis 46.1
trasa: Wyspy KanaryjskieTeneryfa, Gomera, La Palma


termin: 20.02 - 27.02.2021

 

Firma Sail Me to rosyjska firma, ale jachty w bardzo dobrym stanie te nowe, starsze pewnie też utrzymane w odpowiednim stanie jak wskazuje rok budowy.

Oceanis 46.1 - polecam, bardzo fajna łódka dla 4 osób rewelacja (4 kajuty 2 osobowe), dodatkowo jest piąta kajuta z łóżkiem piętrowym nie za duża ale 2 facetów się zmieści (niektórzy faceci wolą spać na łóżku piętrowym z innym facetem niż na podwójnym (np. ja tak wolę). Ten którym pływałem rolowany grot (działał bez problemów) i samohalsujący fok (no cóż, są zwolennicy i przeciwnicy - nie jest źle z tym samohalsującym fokiem, ale przy słabym wietrze jest on za mały, genua byłaby lepsza), kabestany przy kole sterowym więc skiper praktycznie tylko z 1 pomocnikiem może wszystko zrobić sam - szkoda, że nie ma 1 elektrycznego kabestanu - ale armator stwierdził, że nie wszyscy żeglarze są tak kumaci i zwłaszcza na Balearach byłyby problem z elektrycznym kabestanem.

W kokpicie bardzo dużo miejsca, ten którym pływałem miał reling do którego przymocowana była szprycbuda oraz bimini zakrywające cały kokpit, rewelacja. Pokład na dziobie bardzo duży, ogólnie komfortowy..

Co do Kanarów no cóż. Tym razem odwiedziliśmy La Gomerę i La Palmę - i na każda poświęciliśmy 1 dzień na wycieczkę samochodem. Wyspy bardzo godne polecenia i zwiedzenia. Niestety w czasie naszego rejsu wiała Kalima z nad Afryki niosła piasek co widać na zdjęciach jako efekt zachmurzenia.

Tak więc był to "Rejs w cieniu Kalimy". Pogoda rewelacyjna, i wiało, falowało i flauta, kąpanie na śrdoku oceanu.

Niestety infrastruktura na Kanarach uboga i warto rezerwować miejsce w portach bo może się okazać, że nie będzie gdzie stanąć.

Na La Palmie - raczej należy sobie odpuścić Tazacorte na zachodnim wybrzeżu - ja chciałem tam stanąć ale bez rezerwacji okazało się, że nie ma miejsca więc musiałem popłynąć do Santa Cruz - tam mimo zamykania wejścia do portu grodzią, faluje wewnątrz portu (ze względu na to, że pływające pomosty są bardzo lekkie-metalowe i ciągle się bujają).

Na La Gomerze - praktycznie tylko w opcję wchodzi San Sebastian. Pierwszej nocy stanęliśmy w porcie Santiago na południu. Nie ma pływających pomostów, przy nabrzeżu znaleźliśmy tylko 1 wolne miejsce pomiędzy kutrami rybackimi. W locji pisali, że jest zafalowanie ale tylko przy wschodni południowym wietrze. W życiu okazało się co innego - wiatr był generalnie północno wschodni - więc nie powinno być problemów. Niestety całą noc walczyliśmy z pływem (co jest normalne) - ale rozkołys w porcie dał się nam mocno we znaki. 2 cumy oprawie się przetarły o beton na nabrzeżu - ale nowe doświadczenie zostało.