Jacht: Dufour 410
trasa: Portorosa – Milazzo, Reggio di Calabria
termin: 30.09 - 30.09.2017

Trasa: Portorosa (Sycylia) – Vulcano – Panarea – Salina – Filicudi – Lipari – Milazzo (Sycylia), Reggio di Calabria

To już mój siódmy rejs w Italii, w kraju, do którego zawsze chętnie wracam. Kilka lat temu zajrzałem na Wyspy LIparyjskie na krótko jedynie, kiedy płynąłem wokół Sycylii i Malty. Wyspy są jednak na tyle ciekawe, że warto pożeglować w tym regionie dłużej.

wyspy liparyjskie mapa

 

30.09 sobota

relacje 2017 liparyjskie 01W drodze na VulcanoPo dość skomplikowanym logistycznie dojeździe – lot do Rzymu, pociąg do Reggio di Calabria, prom do Messyny, pociąg do Portorosa, lądujemy w końcu w marinie na pokładzie nowego Dufoura 410.

W rejsie popłyną Gosia i Rysiek, Kasia i Andrzej, Zygmunt, Grzegorz, Paweł i Adam.

W zasadzie mieliśmy już pozostać w marinie na noc, aby odpocząć po trudach podróży, ale konieczność uiszczenia 100 Euro za postój, skutecznie zmotywowała nas do wyjścia, szczególne, że kotwicowisko na Vulcano na południu wyspy jest tylko w odległości ok 3 godzin żeglugi od Portorosa.

Po krótkiej, silnikowej podróży na spokojnej wodzie, o zmierzchu stanęliśmy na noc w zatoce pomiędzy latarnią Fato di Vulcano, a cyplem Punta dell Asino.

 

Postój w zatoce
Malowniczy zachód słońca

 

01.10 niedziela


relacje 2017 liparyjskie 04Porto di Levante na VulcanoWcześnie rano płyniemy do Porto di Levante po wschodniej stronie Vulcano i stajemy na 6 godzin w marince po prawej stronie zatoki (50 Euro). Czas na spacer do krateru, będącym stożkiem nadal aktywnego wulkanu o wysokości 385 m.

Z krateru ciągle wydobywają się związki siarki, przez co okolica krateru ma charakterystyczny, żółtawy kolor. Po drodze w górę, co chwila ukazują się przepiękne widoki wyspy i otaczającego ją błękitnego morza.

Na górze krateru spacer pośród wydobywających się gejzerów pary dostarcza niespotykanych wrażeń. W pobliżu portu jest też jeziorko siarkowe, w którym kąpiele są atrakcją wyspy, ale załoga jakoś nie kwapi się do taplania. Samo miasteczko jest nieduże, kolorowe i bardzo sympatyczne.

 

Vulcano - w drodze do krateru
Krater

Po południu kurs na wysepkę Panarea. Temperatura ok 25 stopni, słaby wiatr, słońce, pełny luz. Po kilku godzinach stajemy na pławach z dziobu i rufy po wschodniej stronie wyspy (40 Euro). Panarea, najmniejszą z Wysp Liparyjskich, jest podobna do wysp greckich, ze względu na swoją białą zabudowę. Wieczór spędzamy oczywiście na spacerze w miasteczku i pogawędce w knajpce, a kończymy go drinkiem przy świetle księżyca.

 

02.10 poniedziałek

relacje 2017 liparyjskie 07StromboliZnów wczesny poranek, czasu mamy niewiele i warto go dobrze wykorzystać Płyniemy na Stromboli.

Ciągle wschodni, niezbyt silny wiatr i aby gdzieś dopłynąć, musimy wspomagać się silnikiem. Przy Stromboli już dobrze wieje, spora fala kołysze jacht. Zamierzaliśmy tu na trochę stanąć i pozwiedzać miasteczko, ale kursy pontonem przy tej fali przy dolądowym wietrze nie wydają mi się zbyt bezpieczne.

Okrążamy więc tylko wyspę o kształcie stożka, wznoszącym się na wysokość 926 m n.p.m.
Stromboli jest generalnie zielona, ale jej północno – zachodnia ściana, płaska i gładka z zastygłą lawą jest jak z nie z tego świata.

Jej groźny wygląd przypomina z czym mamy do czynienia. Stromboli uważana jest za jeden z najbardziej aktywnych wulkanów Europy, a jego ostatnia erupcja w 2003 była na tyle silna, że powodowała lokalne tsunami.

Zostawiamy ten groźny widok kierując się na wyspę Salina.

Czas w końcu na żagle, „połówkowe” 3 do 4B w słońcu, to jest to co nam bardzo odpowiada. Na jachcie prawdziwe dolce vita, przelotnie i wino pojawia się na pokładzie, kambuz serwuje prawdziwe specjały. Bez pośpiechu płyniemy ku następnej wyspie zanurzeni w codzienność żeglarskiego dnia.
Stajemy w Santa Marina (70 Euro). Przyjemne, portowe popołudnie, wieczorem tawerna i długie Polaków rozmowy.

 

03.10 wtorek

Marina jest bardzo sympatyczna, przedłużamy postój do ok 14:00. Część załogi zostaje w porcie wybierając wędkowanie, kąpiele i kontemplację portowego życia, część wybiera się na zwiedzanie wyspy autobusem.

Droga do Malfa, a następnie do Rinella prowadzi ostrymi serpentynami przez góry, widoki krajobrazów są niesamowite.
Salina jest zieloną wyspą, o urodzajnych glebach i bujnej roślinności. Uznaniem cieszą się zwłaszcza tutejsze winogrona z odmiany Malvasia, z których powstaje doskonałe wino. Z miejscowości, w których się zatrzymaliśmy, najbardziej podoba mi się Malfa, bardzo widowiskowe i malownicze miasteczko, położone na stromych zboczach wyspy.

 

Salina
Piękne krajobrazy Malfy

 

Po południu na kursie już Filicudi.relacje 2017 liparyjskie 10Filicudi

Żeglujemy do niej baksztagowymi halsami, znów przyjemna, relaksowa żegluga.

Na noc stajemy w jednym z dwóch miejsc postoju możliwych przy wschodnim wietrze. Wybieramy bardziej osłoniętą miejscowość Pecorini na południu wyspy, ale tu także rozkołys jest duży.

Cóż czynić, noc trzeba przetrwać. Dla bezpieczeństwa ustalamy wachty.

Widzimy, że sąsiedni katamaran też czuwa. Około 2 w nocy jest już spokojnie.

 
relacje 2017 liparyjskie 11Porto Pignatorio na Lipari4.10 środa

Wiatr nie zmienia kierunku i na sąsiedniej Alicudi nie ma się gdzie zatrzymać przy wschodnim wietrze, płyniemy na Lipari. Oznacza to długie halsowanie przy 4/5 B, ale popróbować trzeba wszystkiego. Godzina za godziną mozolnie zdobywany wysokość.

Po południu stajemy w Porto Pignatorio (60 Euro). Port jest zatłoczony do granic. Późnym popołudniem wybieramy się na miasto.

 


5.10 czwartek

relacje 2017 liparyjskie 12Zamek na LipariPrzed południem powtórna wizyta w Lipari, bardzo modnym i tłocznym miejscu w lecie. Na wyspie żyje ok. 11 tys. mieszkańców, w lipcu i sierpniu liczba ta wzrasta do 200 000.

Na szczęście październik to dobra pora do odwiedzenia Lipari. Główną atrakcją historyczną jest zamek otoczony murami i malowniczo wznoszący się nad niewielką przystanią Marina Corta. Jego mury obronne kończą się niemal w morzu.

Wyspa była zagrożona inwazją arabską, więc od XI do XV wieku wybrzeże w okolicy miasta Lipari fortyfikowano. Do najcenniejszych zabytków zalicza się także pochodzącą z XI wieku katedrę św. Boromeusza oraz leżący nieopodal klasztor, którego krużganki wspierają się na kolumnach będących przed wiekami częścią greckich i rzymskich budowli.

Lipari łączy w sobie starożytność i nowoczesność – nie brakuje tutaj klimatycznych kawiarni i restauracji, tawern, dobrze zaopatrzonych sklepów czy stoisk z pamiątkami.

 

Uliczka z pamiątkami w Lipari
Nadmorski bulwar w Lipari

Około południa opuszczamy przyjazne nam Wyspy Liparyjskie i zdążamy do MiIazzo.relacje 2017 liparyjskie 15Milazzo

Około dwóch godzin dobrze nam się płynie pod żaglami, potem wiatr słabnie.
Przed zmierzchem cumujemy w marinie Santa Maria Maggiore, w pobliżu pięknego bulwaru.

Najciekawszą atrakcją Milazzo jest imponujący normański zamek położony nad miastem.

Na kapitański wieczór wybraliśmy tawernę Pappafico i był to dobry wybór.
Naszym gospodarzem jest Pani Aldona, od wielu już lat mieszkająca w Italii.

Atmosfera przy kolacji staje coraz bardziej serdeczna do tego stopnia, że Pani Aldona na ulicy na pożegnanie częstuje nas likierem. Miękko robi się na sercu.

 

Normański zamek w Milazzo
Kapitański wieczór w tawernie Pappafico

06.10 piątek

Wyjście przed świtaniem, spokojna żegluga, chwile refleksji. W Cieśnienie Messyńskiej czasami próbują nas zakręcić wiry, ale cóż to jest wobec prądów w Szkocji. W dobrych, choć nieco nostalgicznych nastrojach, opuszczamy jacht w Reggio, przed nami, mam nadzieję, jeszcze niejeden rejs.

Adam Kajdewicz