Katamaran: Lagoon 39
trasa: baza - Martynika - Martynika
termin: 18.03 - 01.04.2017

Trasa: baza - Martynika, Dominika, St Lucia, Pigeon Island, St Vincent, Mustique, Mayreau, Union Island, Martynika.

Szukając oszczędności, realizację rejsu po Małych Antylach odkładaliśmy z roku na rok, aż wreszcie rok 2017 okazał się łaskawy. Bilety lotnicze z Warszawy poprzez Paryż na Martynikę i z powrotem udało się kupić po ok. 2500 zł. Trzyletni LAGOON 39 to ok. 6000 €. Bagaż główny do 23 kg pozwolił zabrać ze sobą mnóstwo jedzenia. Przelot linią Air France sprawny, połączenie nie wymagało długich oczekiwań na samoloty. W Paryżu Air France wręczyła nam vouchery na specjalny autobus kursujący prosto z terminala na terminal między lotniskami de Goulle a Orly i w ciągu 30 – 40 min. Jesteśmy na miejscu.

Lot do Fort de France na Martynice trwa ok. osiem i pół godziny. Niedrogi hostel 3 km od lotniska, na drugi dzień w sobotę busem do Le Marin, w marketach zakupy żywności i wody w 5 litrowych butlach.

Obiad jemy w knajpce na wodzie przy samych pirsach i oczekujemy na odbiór jachtu. W korespondencji proszono nas, aby nie zjawiać się wcześniej, a więc punkt 1700 pukamy do drzwi armatora, a tu wszystko pozamykane. Zagadnięci serwisanci wzruszają ramionami.

Rozglądamy się za swoim katamaranem (nie znamy nazwy, w umowie czarteru jej nie było) – jest jeden najbliższy brzegu, na drzwiach koperta zaadresowana do nas.
Witają, proszą o rozgoszczenie się i zapowiadają przekazanie jachtu i odprawę jutro i tym sposobem jedna doba żeglowania w plecy.

Następnego dnia z „rana” przejmujemy łódkę, dokonujemy jeszcze jakichś zakupów i 19.03 o 13:00 wychodzimy w morze.

relacje 2017 martynika 01Le Marin

 

Aby zapobiec nocnemu wejściu na St. Lucia obieramy kurs na Dominikę, wiatr NE 3 B i następnego dnia 20.03 o 1030 jesteśmy na kotwicowisku przy Portsmouth.

relacje 2017 martynika 02Dominika

 

Otoczyło nas kilku tubylców oferując swoje boje, rum, rybę – grzeczne, stanowcze podziękowanie niewiele pomagało. Komunikacja z lądem na pontonie, część załogi dokonała rekonesansu i dwoma kursami płyniemy do Indian River. Kupujemy bilety wstępu do Parku Narodowego i na drewnianej lodzi wiosłowej obsługiwanej przez przewodnika zanurzamy się w dziewiczej dżungli. Różnorodność obcej nam roślinności wywołuje zawrót głowy.

relacje 2017 martynika 03Indian River

 

Spotykamy kilka ptaków, odwiedzamy też jakby bar-knajpkę gdzie można się uraczyć różnymi napojami i lokalnym jadłem o kraszonymi dźwiękami muzyki reggae.

Wracamy, zaczyna zmierzchać i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki dżungla ożywa mnóstwem dźwięków, ptasich dialogów (w poprzednią stronę panowała właściwie głusza), dopiero teraz czujemy się spełnieni. Na drugi dzień wynajmujemy busa i objeżdżamy całą wyspę. Mamy też okazję spróbować kopry, która smakuje jak orzech laskowy, i bananów dojrzałych w naturalnych warunkach. Po drodze podziwiamy roślinność i liczne plantacje bananów, kokosów, imbiru, trzciny cukrowej.

relacje 2017 martynika 04

 

21.03 o 19:00 opuszczamy kotwicowisko i obieramy kurs na St. Lucia, wiatr z NE poprzez E obraca się na SE 2 - 4 B. 23.03 o 0200 osiągamy kotwicowisko Rodney Bay, 1000 wejście do mariny IGY Rodney Bay.

relacje 2017 martynika 05St Lucia - Rodney Bay

 

Część załogi wybrała się na Pigeon Island, wyspę połączoną z St. Lucią groblą. Znajdują się tam ruiny dawnego fortu. Oglądamy ruiny budynków, w których stacjonowali francuscy żołnierze, umocnienia i armaty. Z góry można było podziwiać cztery pływające wieloryby.

relacje 2017 martynika 06Pigeon Island

 

Marina porządnie wyposażona, na zapleczu znajdujemy busa i następnego dnia robimy całodniową wycieczkę wokół wyspy łącznie ze zwiedzaniem lasu deszczowego w obrębie parku (oczywiście lało, po jego opuszczeniu natychmiast pojawiło się słońce), dno wulkanu, z którego wydobywały się kłęby dwutlenku siarki, ogród botaniczny z mnóstwem tropikalnych roślin i kwiatów oglądanych do tej pory na zdjęciach czy w telewizji.

relacje 2017 martynika 07Marina Rodney Bay na St Lucia

 

Zjedliśmy też posiłek w znanej lokalnej knajpce przypominającej raczej ohydną stołówkę. 25.03 o 0930 wyjście z mariny, tankowanie oleju napędowego za 105 litrów 100 USD.

26.03 o 02:30 kotwicowisko Kingston (St. Vincent) o 11:00 kierunek Blue Lagoon a o 12:30 kotwicowisko Blue Lagoon - odprawa.

relacje 2017 martynika 08Kotwicowisko na St Vincent

 

Następnie o 14:00 kierunek Mustique – 18:30 kotwica na Britania Bay (czy kotwica, czy boja 70 lub 75 USD, odprawa dla 8 osób 186 USD).

Wyspa z pięknymi plażami, mnóstwem dużych muszli po ślimakach, czysto schludnie, krzątają się ogrodnicy dbający o zieleń (podobno ma tu swoją posiadłość Mick Jagger), kąpiele nurkowanie, oglądanie podwodnego świata. 28.03 o 0400 opuszczenie Britania Bay i kierunek Tobago Cays (grupa bezludnych wysepek na Grenadynach), wiatr SE 4 B, o 10:00 boja na Tobago Cays tuż przy wyspie żółwi (park narodowy). Tu też gdzie liczne atole kuszą białym piaskiem oddajemy się kąpielom, podglądaniu pływających wokół żółwi i nurkowaniu.

29.03 o 09:30 kierunek wypływamy na Mayreau – 10:30 kotwicowisko. 13:30 kierunek Union Island. 14:30 dopływamy do Clifton (Union Island) gdzie odprawiamy się i robimy zakupy. 16:30 kierunek Martynika, wiatr E 2B.

relacje 2017 martynika 09relacje 2017 martynika 10

 

29.03 o 19:00 cumujemy na kotwicowisku Charlestown Bay (Canouan).
30.03 w południe o 12:00 podniesienie kotwicy i kierunek Martynika, wiatr NE 4B, 31.03 o 1530 cumowanie w Le Marin.

Katamaran komfortowy w pełni zautomatyzowany, kabestany elektryczne, solary potężna zamrażara i lodówka chodziły non stop przez 2 tygodnie.

Po raz pierwszy w życiu nie martwiłem się o prąd, silniki miały dodatkowe akumulatory rozruchowe i była możliwość poprzez przekręcenie dźwigni pozyskać dodatkowy prąd potrzebny w razie czego do rozruchu. Wersja z żelkotowymi kilami pozwalała chodzić dość ostro na wiatr, nie było też nigdy potrzeby przy robieniu zwrotu przez sztag na pomaganie sobie silnikiem jak to często zalecają.

Załoga była w pełni usatysfakcjonowana pogoda dopisała, czasami rankiem była troszkę przewrotna, padał deszcz, ale powodowało to orzeźwienie powietrza, na palącym słońcu. Załoga już myśli o kolejnym rejsie po Karaibach, ja uległem presji załogi i trasa jaką zaplanowałem nie została zrealizowana.