Jacht: Sun Odyssey 44i
trasa: Croabh - Croabh (przez Pentland i Kanał Kaledoński)
termin: 10.08 - 24.08.2013

Trasa: Croabh, Oban, Tobermory, Portree, Badachro, cieśn. Pentland, Wick, Kanał Kaledoński: Inverness, Fort Augustus; Oban, Croabh.

O takim rejsie myślałem od dawna. Dojrzewałem do niego w trakcie trzech ostatnich rejsów w Szkocji, zauroczony nią wcześniej w dawnym rejsie wokół Wlk. Brytanii z Bolougne przez Dublin, Stornoway, Morze Północne do Świnoujścia. W tym roku udało się szczęśliwie zrealizować te plany.

szkocja mapa

 

Niedziela, 11.08

relacje 2013 szkocja 01Marina w CroabhWyruszamy ze znanej mi już mariny Croabh w pobliżu Oban na sprawdzonym z poprzednich rejsów Sun Odyssey 44i. W rejsie płyną Agnieszka i Piotr, Jola i Sławek, Krzysztof, Zygmunt, Andrzej i Adam. Na początek trudne, wąskie przejście na szlaku do Oban. Dalej już spokojnie na żaglach, potem na silniku do Oban na zakupy.

Do Tobermory na Mull początkowo udaje się płynąć na żaglach, w końcówce jednak silny „twarzowy” wiatr wymusza załączenie sinika i bezpośredni kurs zamiast halsowania. Postój w marinie tego ładnego miasteczka to sesja zdjęciowa, wizyta w pubie, smakowanie fish and chips.

 

Postój w Tobermory
Tradycyjne Fish & Chips

Poniedziałek, 12.08

relacje 2013 szkocja 04Postój w ArmadalePrzed wyjściem dwa refy, w cieśnienie Mull wita przewidywany 5/6B północno wschodni. Jest nareszcie słońce, powolne uporczywe halsowanie pozwala nam w końcu osiągnąć przylądek Ardnamurchan. Ma on swoje symboliczne znaczenie. Stąd zaczynają się już higlands, kraina klanów, świat wydarzeń mających do dziś wpływ na historię Szkocji. Higlands przyjmują nas mocnym 6/7B baksztagowym wiatrem, na którym pod wieczór osiągamy wyspę Skye. W cieśninie Sound of Sleat cumujemy w osłoniętej zatoce na pławie w Armadale. Dzień nie byłby oczywiście pełny bez wycieczki pontonem na lądzie i wizyty w pubie.

 

Wtorek 13.08

relacje 2013 szkocja 05Most łączący Skye z lądemNa dziś planujemy postój w Kyleakin lub Kyle of Lochalsh i wzięcie samochodu na zwiedzanie Skye. Przedtem należy jednak przejść wąską cieśninę Kyleakin. Trzeba ją oczywiście przepłynąć z prądem, co jak wynika z obliczeń musi skutkować niestety bardzo wczesnym wyjściem, jeszcze przed świtem. Taka żeglugą ma też swój urok. Góry są jeszcze uśpione, ich ciemne sylwetki widnieją już jednak wyraźnie. Przemykamy się cicho jak zjawy nie budząc ich naszym powszednim gwarem. W samej cieśninie jesteśmy w momencie zmiany kierunku prądu. Jest bez problemów i tylko w jednym miejscu mocno zakręciło jachtem. W Kyle of Lochalsh nie ma miejsca przy pomoście, stajemy w Kyleakin na pławie. Jest około ósmej, czas na śniadanie.

O 9-tej można już dzwonić do firm oferujących wynajem samochodów. Okazuje się jednak, że tylko w Portree są dwa wolne samochody. Wyboru więc nie ma, kurs na Portree. Szlak prowadzi pod imponującym mostem łączącym Skye z lądem. Wiatru brak, motorujemy miedzy kolejnymi cieśninami i wyspami do Portree. Po lewej rysują się szczyty Skye, na prawo na wyspie Raasay widać na zmianę pasące się owce na zielonych łąkach i skały. Raasay była rządzona przez klan MacLeods od XV do XIX wieku. Dziś jest otwarta dla wszystkich.

Portree na Skye jest jak z obrazka – kolorowe, wesołe. Wypożyczyliśmy dwa samochody i ruszamy w trasę. Przy pięknej pogodzie jedziemy na zachód. Droga biegnie pośród zielonych lub skalistych wzgórz, panoramy są rozlegle, widowiskowe, po prawej widniej spektakularny Loch Harpert. Dramatyczne krajobrazy i niekończące pustkowia mocno przemawiają do wyobraźni. Podobne odczucia mieli chyba także Wikingowie, którym piękna Skye tak przypadła do gustu, że postanowili się tutaj osiedlić. Przybywamy do jednej z najbardziej znanych destylarni w Szkocji – Talisker Destillery. Czas na zwiedzane i dalej w drogę. Na kursie jest cypel Duirnish i znany punkt widokowy w Neist Point. Niestety pogoda się załamuje i mgła przesłania widoki.

 

Krajobraz wyspy Skye
Portree na wyspie Skye

Po powrocie do Portree wtapiamy się w tłum podziwiający godzinny występ zespołu kobziarzy. Dyrygent chrapliwym głosem wykrzykuje komendy jakby prowadził wojsko do boju. Zespól maszeruje w jedną i drugą stronę, grając głośno kolejne utwory. Jest na tyle przekonywujący, że po jakimś czasie można wczuć się w nastrój muzyki i wyobrazić sobie, że to właśnie nas zespół ten prowadzi na bitewne pole.

 

Wyspa Skye
Waiting for the perfect man
Występ zespołu kobziarzy

Środa, 14.08

relacje 2013 szkocja 11Urywiste brzegi Wyspy SkyeCześć załogi jedzie na drugą turę zwiedzania wyspy. Tym razem na północny-wschód wyspy, na Półwysep Trotternish, na którym znajdują się skaliste urwiste i niezwykle malownicze zatoki. Najpopularniejsze miejsca na półwyspie to rewelacyjne formacje skalne o najdziwniejszych kształtach w Quiraing nad zatoką Staffin i Old Man of Storr - bazaltowa iglica u stóp góry Storr.

Po południu żeglujemy niespiesznie na północ. Wiatr na sprzyja, słonce oświetla zbocza Rassay i urwiska Półwyspu Trotternish na Skye , genua swą bielą odcina się od mijanych panoram. Po gorączce zwiedzania wyspy na jachcie panuje błogi spokój. Na noc stajemy w Badachro, pięknej, obszernej zatoce. Wejście jest płytkie i wąskie, co zawsze wzbudza pewną nerwowość kapitana. Wieczorem kurs na nadbrzeżną restauracje w której narodowa potrawa Szkotów hagis, irlandzki Guinness i międzynarodowa muzyka tworzą udaną kompozycję.

 

W zatoce Badachro
Widoki ze Skye

Czwartek, 15.08

relacje 2013 szkocja 13Wejście do KinlochbervieWyjście przed świtem, bowiem dziś czeka nas długi dzień żeglugi. Wiatr ciągle z baksztagu, nie pada, na zachodnim horyzoncie warstwy szarych chmur mieszają się z zarysami gór na wyspach Lewis i Harris, z archipelagu Hebryd Zewnętrznych. Po prawej ciągnie się niewysokie, skaliste wybrzeże, na tle którego rysują się granatowe zarysy górskich łańcuchów.

Na północ od Skye z rzadka już widuje się jachty. To świat północnych szlaków i trudniejszej, nieosłoniętej od zachodnich wiatrów żeglugi. Wiatr stopniowo się wzmaga do 5/6B. Znów ciasne i płytkie wejście, tym razem do Kinlochbervie, ok 15 Mm na południe od przylądka Cape Wrath. Port jest nieduży, z miejscami krucho, ale ma swój klimat, surowy acz przyjazny. Niemiecki jacht staje obok nas longside. Kolejna prognoza pogody zapowiada dwu/trzydniowa depresję. Po rozmowie z sąsiadami i analizie map pogodowych, aby uciec przed niżem i nie znaleźć się z nim na Pentlandzie, decyduję się na wyjście po dwóch godzinach postoju.

 

Piątek 16.09

relacje 2013 szkocja 14Przejście przez PentlandOkoło północy mijamy Cape Wrath, za którym jak podaje locja, kończy się rekreacyjna żeglugą. Niebo jest czyste, firmament świeci milionem gwiazd, jacht miarowo kołysze się w poszumie fali, czas nie ma znaczenia. To jeden z takich momentów, w których nie ma pytań, kiedy nieważne jest, co było i co będzie. Zagubieni w mroku nocy, żyjemy krótką, ekstatyczną chwilą, tak kruchą i tak wspaniałą. Wieje zachodni 4/5, potem 5/6 i w szkwałach do 7B. Przejście Pentlandu widzę raczej czarno. Życie jest jednak pełne niespodzianek i poranek przynosi słabszy wiatr.

Mam dylemat: Pentland czy kurs na Orkady. Do przejścia Pentlandu przygotowywałem się w kolejnych rejsach w Szkocji i żegludze na jej prądach w cieśninie pomiędzy Islay i Jura z prądem 6/7 w, w cieśninie Rathlin (płn - wschodnia Irlandia) – 9 w. Pentland cieszy się generalnie złą sławą i niewielu decyduje się na jego przejście. W cieśninie prądy o prędkości do 12 w, wiry i spiętrzenia fal mogą zawładnąć jachtem, pozbawić go sterowności i skierować na skały. Locja sugeruje przejście Pentlandu w ciągu dnia, przy dobrej widoczności, przy wietrze nie większym nie 4B i kierunku wiatru zgodnym z kierunkiem prądu. Te warunki mamy na ten moment spełnione.

OK zatem Pentland. Przy zachodnim prądzie podpływamy do linii ‘The Merry Men of Mey’ na północ od przylądka St John. Ta linia spiętrzenia fal potrafi zamknąć całą cieśninę. Dziś jednak jest tu spokojnie. Locja podaje, że za The Merry Men of Mey jest spokojna woda. Mimo, że mamy jeszcze przeciwny prąd, podkręcamy nieco obroty silnika i wchodzimy definitywnie w cieśninę. Dopiero niedaleko przed wyspami Swona i Stroma prąd zaczyna nas nieść. Jednak ani wiry Swelkie na północ od wyspy Stroma, ani spiętrzenia Duncansby Race na północ od przylądka Duncansby nie czynią nam szkody. Moje prośby zostały wysłuchane i ani załoga ani jacht nie doznały strat.

Od przylądka Duncansby do Wick ciągniemy z mocnym, korzystnym prądem. Słońce mocno przygrzewa, północno wschodnia Szkocja jest zielona, bardzo malownicza. Pod wieczór stajemy w Wick, w ładnej, nowej marinie.
Miasto miało niegdyś imponującą flotę rybacką poławiającą śledzie, eksportując je przed I wojną światową głównie do Niemiec, a po jej zakończeniu Polska i Rosja zostały najważniejszymi rynkami odbioru śledzi. Wick jest znany także ze znakomitej Single Malt whisky Pulteney.

 

W cieśninie Pentland
Na trasie do Wick
Wick

Sobota 17.08

relacje 2013 szkocja 21Zamek SinclairPrzychodzi spodziewana depresja i południowy wiatr. Jest 6/7B. Jutro ma się zmienić na zachodni. Dziś na lądzie piękna pogodna, w porcie wiatr gra w olinowaniu. Załoga zwiedza miasto, słynną destylarnię Pultney oraz muzeum regionu.

Ja z Jolą i Sławkiem wybieramy się do zamku Sinclair położonym na północ od miasta. Spacer jest dość długi, około 10 km w jedną stronę, ale przepiękne widoki zielonych pól, pastwisk i morza rekompensują długi marsz. Zamek też nie zawodzi. Jego historia i dawny wygląd są bardzo obrazowo przedstawiane na wielu tablicach ukazując szczegółowo życie codzienne jego mieszkańców. Położony na samym skraju wysokiego klifu, został wybudowany pod koniec XVI wieku. Posiadał 3 pietra i wieże. W roku 1755 po najeździe i rabunku został opuszczony. Od tego czasu nikt nie podjął próby jego odbudowy.

W wieczornych rozmowa w pubie słyszymy opinie szkockich żeglarzy o wzmiance o naszym przejściu Pentland, że mieliśmy dużo szczęścia. Pewnie tak, ale szczęściu też należy pomagać.

 

W destylarni Pultney
W drodze do zamku Sinclair
Krajobrazy okolic Wick

Niedziela 18.08

Wcześnie wychodzimy, aby dopłynąć do Inverness. W pobliżu portu jest jeszcze znośnie, ale niestety po godzinie żeglugi za kolejnym przylądkiem okazuje się, że fale są zbyt duże i nasza żeglugą pod wiatr i fale nie przydaje nam mil w oczekiwanym tempie.

Jako że mamy jeszcze zapas jednego dnia wracamy do portu. Znów piękna pogodna i portowe rozrywki. Tym razem udaję się na zwiedzanie zamku zbudowanego w XII wieku po południowej stronie Wick. Dziś została z niego wysoka wieża na wysokim klifowym brzegu. W czasach swej świetności miał on 4 pietra wraz z przyległymi zabudowaniami. Zostawiając zamek, podążam dalej brzegiem, na którym klify o najróżniejszych formach widziane z bliska imponują swoim ogromem i najbardziej fantastycznymi formami.

 

Poniedziałek 19.08

Dziś drugie podejście i z dużo lepszym skutkiem. Raz na żaglach, raz na silniku mijamy kolejne przylądki wschodniego wybrzeża na odcinku od Wick do Invernes. Wiatr nieustająco południowy o zmieniającej się sile. Kolejny dzień bez deszczu. W zatoce Meikle Mee na wschód od Inverness żegluga przebiega po wyznaczonych torach. Końcówka to przejście pod spektakularnym mostem Kessock Bridge i cumowanie tuż przed zmierzchem w Inveness, w marinie za mostem. To był długi i męczący, lecz satysfakcjonujący dzień kończący morską żeglugą. Przed nami Kanał Kaledoński.

 

W drodze od Wickdo Inverness
Fortyfikacje w pobliżu Inverness
Na kursie Kessock Bridge

Wtorek 20.08

relacje 2013 szkocja 25W śluzie na kanale KaledońskimCała zabawa od wschodniej strony zaczyna się w Invernes, a dokładniej w Clanaharry Sea Lock. Na pierwszej śluzie uiszczamy opłatę 220 funtów i możemy oddać się generalnie żegludze barkowej. Kanał ma 60 Mm długości, z czego 22 Mm jest zbudowane ręką ludzką, pozostałą długość kanału tworzą cztery jeziora: Loch Dochfour, Loch Ness, Loch Oich i Loch Lochy. Na trasie jest 29 śluz i 10 mostów obrotowych. Obsługa kanału otwiera i zamyka śluzy i mosty. Na przejście kanału potrzeba 3 dni, rzadko udaje się go przejść go w 2 dni, ale też po co się śpieszyć. Pogodę mamy ekstra. Pojawiają się szorty i koszulki w krótkimi rękawami. Przydają się także kremy do opalania.

Po pierwszej śluzie oczekujemy na otwarcie mostu w Invernes Sea Port Marina. Dalej już idzie gładko i niebawem wchodzimy na Loch Ness. Tu jak przystało na ten znany akwen pogoda zmienia się na siąpiącą mżawkę. Na szczytach wzgórz przesuwają się fale mgieł o najróżniejszych kształtach. Wszystko tworzy odpowiednią do legend o Loch Ness scenerię. Na noc cumujemy w pobliżu zamku Urquhart. To równie sławne miejsce jak Loch Ness. Zwiedzamy go pod wieczór.
Zamek Urquhart o 1000 letniej historii dominuje na skalistym przylądku, wcinającym się w Loch Ness. Irlandzki mnich St. Columba odwiedził go około 580 roku i ochrzcił rodzinę aktualnego władcy zamku. Mniej pokojowe nastawienie mieli Anglicy, którzy zagarnęli go w 1296. Zamek szybko odbito i w kolejnych latach wojen w 1332 był to jedyny zamek, który oparł się Anglikom. Po Anglikach zamek raz po raz atakował klan MacDonalds, władców Hebryd. W ostatnim rajdzie w 1545 zabrali oni z zamku praktycznie wszystko, co dało się wywieźć. W 1692 znaczną część zamku została wysadzona w powietrze i od tego czasu zamek stopniowo popadał w ruinę. W 1913 opiekę nad zamkiem przejął rząd i aktualnie zamek Urquhart jest jednym z najczęściej odwiedzanych zamków Szkocji. Popularności wśród zwiedzających dodaje mu potwor z Loch Ness, który, jak wiadomo, zamieszkuje w okolicy zamku. Wracając z wycieczki widzimy z góry ślad na wodzie. Czy można zaprzeczyć, że to ślad potwora z Loch Ness?

 

Wpływamy w Loch Ness
Zamek Urguhart
Ślad potwora z Loch Ness?

Środa 21.08

relacje 2013 szkocja 29Na wodach Loch NessZaczyna się kolejny piękny dzień. Porannym mgłom i chmurom towarzyszy DeepPurple i “Smoke on the Water” oraz “Blood Sucker” . Niesamowite i mocne połączenie. Przez kilka minut trwa sesja zdjęciowa zamku, dalej czas na żeglugę. Płyniemy na żaglach. Piotrek załączył arie Verdiego, Pucciniego, Wagnera. Muzyka rozbrzmiewając głośno miedzy górami, napełnia Loch Ness nieziemskim wrażeniem. Tak sobie wyobrażam radość istnienia.

Około południa postój w Fort Augustus i czas relaksu na mieście. Wraz z Krzysztofem i Andrzejem sporą jego cześć spędzamy w nadbrzeżnej kawiarence, tęsknym wzrokiem ogarniając taflę Loch Ness. Zostawiamy za sobą Szkocję, pozostają mocne i piękne wspomnienia tego rejsu. Po południu podziwiamy przesuwające się wokół krajobrazy. Szczególne wrażanie wywiera kanał tuż przed dojściem do Laggan. Wysoko porośnięte drzewa, absolutnie gładka, bez żadnej zmarszczki woda, w której przyglądają się spokojne brzegi i którą rozcina jedynie jacht. Na noc stajemy w Laggan. To też wyjątkowo piękne miejsce i trudno opisać urodę jego wzgórz.

 

Do pokonania w górę 5 śluz
Śluzy w Fort Augustus za nami
Przed dojściem do Laggan

Czwartek 22.08

relacje 2013 szkocja 33Spokój na Loch LochyCzas na Loch Lochy. Panuje w nim inna sceneria, wzgórza są niższe, w tle górują wierzchołki Ben Nevis. Trudno powiedzieć dlaczego, ale w żegludze pośród tych krajobrazów każda muzyka byłaby nie na miejscu, zakłócając panującą tu harmonię. Mocnym akcentem kończącym przejście kanału są słynne Schody Neptuna w Corpach, układ 8 śluz zwieńczony dwoma obrotowymi mostami. Kanał Kaledoński pozostaje za nami.

Po lewej widnieje panorama Fort Wiliam. Rozległe i duże miasto położone u stop Ben Nevis, najwyższego szczytu w Szkocji, kontemplujemy tylko z jachtu. Czas nieubłaganie biegnie naprzód. Dziś znów piękna żegluga. Urokliwe wzgórza, baksztag 5/6B i słońce, czegóż można chcieć więcej. Pozostaje jeszcze sforsować czasem trudne do przejścia Corran Narrows. Na wodzie pojawiają się wyraźne bystrza i wiry. Jacht chodzi w lewo i prawo. Widać przedsmak tego, co może się dziać w tym przejściu przy trudniej pogodzie. Za Corran Narrows już Loch Linnhe, jest szerzej i bezpieczniej. Wiatr nie słabnie, kurs jest prosty i łatwy. Pozostaje tylko cieszyć się życiem i żeglugą w jeszcze jednym pięknym miejscu, nasycić do woli krajobrazami, harmonią morza, lądu i nieba. Na noc stajemy w Dallens Bay.

 

Loch Lochy
Fort Wiliams

Piątek 23.08

Dziś na kursie Oban, z którego zdaje się tak niedawno wyruszyliśmy na szkocka przygodę. Zwiedzamy miasto, jego znaną nam już destylarnię, kupujemy upominki. Rejs w Szkocji byłby absolutnie niespełniony bez zaznajomienia się ze światem whisky, która w historii i dniu dzisiejszym Szkotów zajmuje poczesne miejsce. Na pokładzie mieliśmy bogate materiały informacyjne opisujące lokalne destylarnie i produkowane przez nie gatunki whisky. Ich opisy smaków są wręcz poetyckie.

Da przykładu opis whisky z Oban YO 43%: zapach – czysty i rześki, lekki aromat wanilii, odrobina mlecznej czekolady i sporo słodkich przypraw. Zapach przeplatany jest nutą dymu. Suszone skórki cytrusów, delikatny akcent dębiny. Smak – miękki, słodki początek o silnym charakterze, który nie przemija. Bardzo czysty, z nutami pomarańczy, mięty i syropu. Finisz – bardzo pikantny i klujący. Wnioski – czysta i zbalansowana whisky, a dodatkowo pięknie otwarta.

oraz z Talisker 1994 Manager Choice 58,7%: zapach – złoty kolor, bardzo słony, zapach obmywanych przez morze kamieni i wodorostów, potem dym z wrzosu i drewna orzesznika. Nuta korzenia fiołka, gruszek gotowanych w czerwonym winie i gruszkowe uniesienie. Smak – wyrównany i torfowy, ze słoną nutą. Jakby jeść ser wędzony w dymie z drewna jabłoni podczas wichury na plaży. Po dodaniu wody jest delikatniejszy i ma więcej słodkiej owocowości, wychodzącej zza okopconych kryształków halitu. Finisz – długi, z charakterystycznym pieprzowym akcentem. Wnioski – nie bierze jeńców.

Próbowaliśmy zatem odnaleźć to całe bogactwo zapachów i smaków; nietrudno wszakże jest zgadnąć, że ciągu dwóch tygodni rejsu można jedynie bardzo pobieżnie zaznajomić się głębią materiału poznawczego, w szczególności, że przyjechaliśmy na rejs głównie dla żeglowania.

 

Panorama Oban
Nasza załoga

Wyjście oznakowanym torem z Oban jest łatwe, ale może też być trudne, jak widać po dwumasztowym jachcie, który mijając pławę z niewłaściwej strony został na mieliźnie. Końcowe godziny to wolna halsówka, nikomu się nie spieszy do portu. Ostatnie pogawędki, mały drink, nostalgiczne chwile. Jeszcze tylko ostatnie trudne przejście i cumujemy w Croabh. Rejs kończy bardzo długi kapitański wieczór z tańcami.

Czy w podsumowaniu można coś dodać. Na pewno chciałbym podziękować załodze za współpracę, dobrą atmosferę i kambuzowe specjały. Żegluga w takich akwenach jest tylko wtedy udana, jeżeli wszyscy aktywnie przyczyniają do realizacji rejsu dzień po dniu. Co do Szkocji– Skye, Wick, Loch Ness, cały ten kalejdoskop panoram, portów, morza jest niezapomniany. Przejście Pentlandu jest w jakimś sensie żeglarskim spełnieniem. Jeszcze raz mogę powiedzieć - marzenia się spełniają.

Adam Kajdewicz