Barka: P1500R
trasa: Chioggia, Wenecja, Murano, Burano
termin: 29.04 - 06.05 2011
Uciekając przed polskim chłodem i nocnymi przymrozkami w długi weekend majowy, obieramy kurs na Włochy, by popływać barką po lagunie weneckiej.
W drogę ruszamy wcześniej niż co roku, gdyż Włosi zaczynają weekend już w piątek.
29-go kwietnia zgłaszamy się więc w bazie Locaboat w Chioggi i przejmujemy barkę Penichette 1500R.
Jest to nasza największa z dotychczas czarterowanych barek, więc w tym modelu mamy już ster strumieniowy, który znacznie ułatwia manewry portowe.
Z tego powodu ruch na torach jest spory już w maju, a pogłębionych miejsc do cumowania stosunkowo mało.
Barkowi turyści są na Lagunie na drugorzędnej pozycji, pierwszeństwo ma lokalny usługowy transport wodny. Może także z tego powodu udogodnienia dla barkowiczów są tu słabo rozwinięte.
Prócz bazy w Chioggi, wodę mieliśmy zapewnioną tylko w jednej miejscowości – Le Vignole. Nigdzie natomiast nie mieliśmy do dyspozycji podłączenia do prądu. Na szczęście konstrukcja naszej barki pozwalała ominąć tę niedogodność. Powyższych kłopotów nie napotkamy w prywatnych marinach, gdzie za miejsce postojowe przyjdzie nam zapłacić nawet do 90 Euro, za to w dogodnych warunkach.
Jest rzeczą zrozumiałą, że do nabrzeży samej Wenecji barką cumować nie można. Tu panuje duży ruch o każdej porze, a Canale Grande jest zupełnie zamknięty dla obcych jednostek.
Tu mogą pływać tylko tramwaje wodne i oczywiście gondolierzy. Jednak sieć włoskich tramwajów wodnych jest tak dobrze rozwinięta, że nie mieliśmy żadnych problemów z dotarciem do Wenecji z okolicznych wysp.
Wenecja to także logistycznie dobre miejsce na dotarcie do innych znanych miast północnych Włoch. Tu złapiemy bezpośredni pociąg do słynnej Verony, gdzie Julia wysłuchiwała gitarowych serenad oraz Padwy, gdzie znajduje się znana Polakom bazylika św. Antoniego.
Nie należy zapominać, że na Lagunę Wenecką składa się mnóstwo mniejszych wysepek, które oferują wyroby odmiennych, a charakterystycznych dla siebie dziedzin. Murano to oczywiście wyspa szkła. Tu w każdym zaułku widać przydomowe huty szkła, wystawy sklepowe aż kapiące od szklanych wyrobów i galerie.
Burano zaś to zaciszna, mała i bardzo kolorowa kraina koronek. Pozostałe wyspy przyciągają do siebie specyficznym klimatem oraz wspaniałą kuchnią i lodami.
Ponieważ barkę zdaliśmy również w piątek po tygodniu, został nam na wojaże jeszcze cały weekend.
Aby nie marnować go na podróż do Polski, udaliśmy się na Węgry do Egeru, gdzie oddaliśmy się zwiedzaniu i kąpielom w słynnych węgierskich basenach.
Po raz kolejny przygoda z barkami nas nie zawiodła i już zaklepujemy sobie u Pana Adama barkę na przyszły rok w Anglii.