Barka: Penichette 1160FB
trasa: Loosdrecht - Amsterdam, Gouda, Utrecht
termin: 26.04 - 03.05.2008

Z wiatrakiem na horyzoncie i serem w lodówce

 

relacje 2008 holandia13Ekipa ContrastuNa pomysł rejsu barką wpadłem po przeczytaniu relacji z takiej wyprawy w „Żaglach”, czy też „Jachtingu”, następnie poszperałem w internecie i wysłałem zapytania.

Najlepszą ofertę zaproponował Adam Kajdewicz z firmy „Azymut” i decyzja zapadła. Pozostało mi tylko wybrać termin, zebrać załogę i w drogę.

Ekipa ustalona - siedem osób; wybór więc padł na Penichette 1106 FB i weekend majowy 2008.
Patronat objął nasz ulubiony pub „Contrast Cafe” w Gdyni, który odział nas w koszulki i pod którego banderką wyruszaliśmy na wyprawę.

 

Baza Locaboat w Loosdrecht

relacje 2008 holandia3Baza w LoosdrechtSamochód pożyczyłem od brata, ale niestety na autostradzie w Niemczech odmówił nam posłuszeństwa. Na szczęście pomoc przyszła z kilku stron i udało się dotrzeć do Loosdrecht w środku nocy. Dzięki pomocy właściciela firmy „Azymut”, barka czekała na nas otwarta, mimo późnej godziny.

 

Pierwsza śluza i most jeszcze z obawami, ale w miarę przebytych kilometrów nabieramy wprawy. Widoki zapierają dech w piersiach, a aparaty fotograficzne są ciągle pod ręką i dokumentują podróż.

 

 

relacje 2008 holandia5Pierwsza śluza i mostrelacje 2008 holandia4Barki „Locabout Holidays” w terenie

 

relacje 2008 holandia6Amsterdam nocąAmsterdam

Pierwszy postój w Amsterdamie, wieczorem dopływamy do mariny „Six Havens” w centrum tego portowego miasta.

Ciasno, manewry jeszcze trochę mało precyzyjne, ale udaje się nam znaleźć trochę wolnego miejsca i zacumować. Formalności; opłata 15 euro, szybki klar i na miasto. Wieczorem i nocą prezentuje się ono fantastycznie.

Tłumy turystów z całego świata przelewają się ulicami, wypełniają szczelnie chodniki i mosty. Muzea, sklepy i targowiska tętnią życiem i tylko brud na ulicach psuje miłe wrażenie.

 

 

relacje 2008 holandia7Typowy sklep z serami w GoudzieWoerden, Bodegraven, Gouda, Oudewater i Utrecht.

Następne miasta, które udało nam się zobaczyć, to Woerden, Bodegraven, Gouda, Oudewater i Utrecht.

W Goudzie mieliśmy okazję bawić się na festynie z okazji urodzin Królowej Holandii. Impreza na głównym placu miasta zgromadziła tysiące Holendrów i turystów, którym przygrywały zespoły muzyczne, a piwo, oczywiście Heineken, lało się strumieniami.

Wcześniej zwiedzanie i oczywiście zakup serów, no bo być w Goudzie i serów nie kupić…

 

relacje 2008 holandia11Kanały i mosty w centrum Utrechtu Rano znów w drogę, do następnego miasta – Utrechtu, który urzekł nas przepiękną architekturą oraz tym, że jeśli chce się przepłynąć przez centrum miasta, trzeba przebyć siedemnaście mostów i trzy śluzy.

Widoki są fantastyczne, ale trzeba pamiętać o tym, że barki typu FB nie mają możliwości przejścia, gdyż są za wysokie i muszą omijać śródmieście Utrechtu.

Za to małe miasteczka, takie jak Bodegraven czy Oudewater, urzekają architekturą oraz spokojem toczącego się życia. W Oudewater musieliśmy przymusowo czekać cztery godziny na otwarcie zepsutego mostu.

 

relacje 2008 holandia9Późny wieczór w Bodegravenrelacje 2008 holandia8Utrecht

 

relacje 2008 holandia12Opłata za most w BodegravenWszędobylskie rowery, które królują w całej Holandii, tworzą jej koloryt, ale my stojąc podczas rejsu w centrach miast, nie musieliśmy ich wypożyczać.

W małych miejscowościach postój odbywał się przy nabrzeżach miejskich bezpłatnie. W większych miastach - w marinach, gdzie nie było problemów z wodą, prądem
i prysznicem. Opłaty niewygórowane; postój to wydatek od 10 do 15 euro, prysznic 50 centów, mosty i śluzy 1-4,50 euro, część z nich bezpłatna.

Ruch odbywa się na takich samych zasadach jak na drogach; trzymamy się prawej strony, wejścia do śluz i przejścia pod mostami sygnalizowane są światłami.

W sumie był to nasz pierwszy wyjazd na barki - rekonesans dla naszych znajomych. Wszyscy zgodnie orzekli, że było wspaniale i na pewno powtórzymy to raz jeszcze.
Zatem Panie Adamie, na przyszły rok zamawiamy barkę, a może kilka, ale zapewne inny akwen (Francja, a może Włochy). Decyzja w tym zakresie jeszcze nie zapadła, bo że pojedziemy - to wiadomo.

 

relacje 2008 holandia2Śluza i most w Bodegravenrelacje 2008 holandia14Koniec rejsu

Przemek "Kolpi"